wtorek, 1 marca 2011

Telewizja Łukaszenki o niedobrych ekologach

Białowieża. Cud natury i świata. Głosujcie. Grzmiały lokalne media, wzywając do wystawienia Puszczy Białowieskiej, jako kandydatkę do tego chlubnego tytułu. Nic nie wyszło, tylko, czy ten tytuł sprawił, że odpowiedzialni za niszczenie Puszczy wstrzymaliby swoje działania? Raczej nie, o czym można przekonać się z pewnego telewizyjnego materiału.

Po obejrzeniu materiału białoruskiej telewizji, w której miejscowi wychwalali gospodarkę leśną pod rządami Łukaszenki, człowiek myśli i drapie się w głowę, skąd biorą się w Polsce obrońcy "wielkiego Aleksandra". Jeśli jest tak dobrze, na tej Białorusi, dlaczego nie poprosić o azyl, i tam nie ciąć z miejscowymi leśnikami Puszczy?

A na Białorusi "raj". Dyrektor parku narodowego po stronie białoruskiej wyasfaltował leśne drogi, aż 200 kilometrów. I łapie się za głowę, bo po tej polskiej stronie martwe drewno się wala, nikt nie sprząta. Co za niegospodarność. A potem reporter na tle sosnowego młodnika, odmalowuje wizję "dobrze zarządzanego" lasu. Sosna przy sosence i koniec. A jak nie, to ten las wam wygnije, drodzy widzowie, i nie będzie niczego - puentuje dziennikarz z telewizji ONT. Tak powstał reportaż o niegospodarnej Polsce i złych ekologach, wyemitowany w nie byle jakiej telewizji, bo białoruskiej, oficjalnie obsługującej reżim Łukaszenki. Kolejna odsłona kiepskiego dramatu, który reżyserują przeciwnicy ochrony Puszczy Białowieskiej.

Przekonajcie się sami. Trochę to film Barei przypomina, tyle, że w tym przypadku nie wyśmiewa reżimu, a chwali ten reżim całkiem na serio. A przy okazji uczy, jak Łukaszenko chroniłby polską część Puszczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz