Mają błękitne kurtki, niektórzy czarne polary, nazywają ich Błękitnym Patrolem. Mieszkają nad morzem, od Świnoujścia po Piaski. Są wolontariuszami, pasjonatami przyrody, którzy monitorują w czasie wolnym od swoich codziennych zajęć całe polskie wybrzeże Bałtyku. To oni docierają jako pierwsi, tam, gdzie zostanie zaobserwowana foka lub morświn.
Poznałem ich na szkoleniu w Helu. Przygotowywali się do pierwszego patrolu. Byli wśród nich studenci, nauczyciele, były rybak, leśnik, i przedstawiciele wielu innych zawodów.
Wszyscy Patrolowicze mieszkają nad Bałtykiem. Znają bardzo dobrze teren, który został im powierzony do patrolowania. Każdy z nich ma 10-kilometrowy odcinek, który regularnie obchodzi, a jeśli zajdzie taka konieczność i otrzyma zgłoszenie o obserwacji foki lub morświna na plaży, natychmiast wyrusza na wezwanie.
W fokarium zostali przeszkoleni przez pracowników Stacji Morskiej. Dowiedzieli się jak zachować się w przypadku znalezienia foki, jak ocenić wstępnie stan zdrowia i kondycję zaobserwowanego ssaka.To właśnie w Helu rozpoczęli swoją przygodę. Ta przygoda trwa już kolejny rok. Szeregi Patrolu nie topnieją, a wręcz przeciwnie, rosną.
Potem miałem kilka okazji, żeby lepiej poznać przynajmniej niektórych Patrolowiczów. Utwierdzili mnie w przekonaniu, że wolontariat ma sens. Że są ci, którym zależy na przyrodzie, chociaż często nie są przyrodnikami.
Wolontariat przywraca nadzieję w istnienie ludzi dobrych woli, którzy bezinteresownie chcą chronić przyrodę. Dzięki nim informacja o bałtyckich ssakach i ich domu, który dzielimy z fokami i morświnami, dociera do ludzi, którzy z Bałtykiem związali swoje życie, i do tych, którzy przyjeżdżają nad Bałtyk, tylko na chwilę, w ramach dorocznego urlopu.
Błękitne kurtki są przykładem jak angażować się w ochronę przyrody. Najważniejsza jest dbałość o środowisko. I wiara w to, co się robi. Bez tej wiary nie byłoby Błękitnych.
Błękitnym kurtkom dziękuję! Oby tak dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz