poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Kto zabija foki?

Nie pytam co zabija foki na polskim wybrzeżu, tylko kto. Bo bez wątpienia spora liczbę fok, również tych znalezionych na plażach, zabija człowiek. Robi to bezkarnie i nic nie wskazuje na to, że sytuacja ulegnie poprawie.

Kiedy zobaczyłem zdjęcie martwego Klifa, urodzonego w tym roku w Helu, samca, który został wypuszczony wraz z rodzeństwem do Bałtyku, wiedziałem, że ktoś mu pomógł w przejściu na drugą stronę życia. Bo Klif nie jest pierwszą, i obawiam się, że nie ostatnią, foką, którą znajduje się na polskim wybrzeżu z urazami spowodowanymi ingerencją człowieka. W przypadku Klifa nie można zresztą mówić o urazie. Ktoś wyciął mu rozległy płat skóry, wraz z nadajnikiem. Ktoś zrobił to świadomie, żeby pokazać tym, którzy foki chronią, że jest w stanie wszystkie foki wybić.


W tym kontekście przypomina to mafijne wręcz zwyczaje, które dotąd znałem wyłącznie z policyjnych kronik i filmów kryminalnych. Spróbujmy zrekonstruować całe zdarzenie. W czerwcu pojawia się sygnał, że Klif zaplątał się w sieć. Został wtedy zaobserwowany w rejonie Jastarni. Rozpoczęły się poszukiwania Klifa, aby pomóc mu w wyplątaniu się z sieci. Niestety nie udało się Klifa odnaleźć. Dopiero w połowie sierpnia ktoś zawiadamia o martwej foce tuż przy ośrodku, w którym wypoczywa prezydent RP. Na miejscu okazuje się, że Klif ma wycięty nadajnik. Pierwsze pytanie - Dlaczego Klif musiał zginąć? Drugi - Kto go zabił? Trzecie - Po co temu komuś był nadajnik, nieużyteczny do innych celów.

Odpowiedzi odnajdziemy w środowisku przeciwników fok. Na jednym ze spotkań z mieszkańcami znad Zatoki Puckiej, usłyszałem od nich, że foki należy zabijać, bo są szkodnikami. Oczywiście nikt nie przyznał się otwarcie, że może miał już na swoim sumieniu zabicie foki, ale została jasno wyartykułowana niechęć do tych ssaków. Sto lat temu, potomkowie tych, którzy dziś mówią, że foka jest szkodnikiem zabijali foki na zlecenie, doprowadzając do ich wybicia w rejonie polskiego wybrzeża Bałtyku. Teraz, kiedy jest szansa na odtworzenie foczej populacji, również u nas, już na wstępie pada hasło - ZABIĆ FOKĘ!

Klif nie jest pierwszym przypadkiem z rejonu Jastarni. W sąsiedniej Kuźnicy została znaleziona martwa foka, którą ktoś owinął w wykładzinę. Foka nie zawinęła się sama. Ktoś musiał jej pomóc, po tym, jak doprowadził do jej śmierci.


W tym rok mieliśmy kolejny przykład ludzkiej głupoty. Na plaży w Gdyni odnaleziona zostaje foka z roztrzaskaną czaszką. Roztrzaskaną przedmiotem używanym przez człowieka, być może kijem baseballowym. Znów nie ma świadków i nie ma winnych.


I to błędne koło będzie trwać, mordowanie fok przez nieznanych sprawców będzie towarzyszyć obserwacji tych ssaków na polskim wybrzeżu, dopóki ci, którzy je zabijają nie pojmą swojej bezmyślnej i karygodnej postawy!

W tej sytuacji nawet takie sukcesy, jak częste obserwacje fok odpoczywających na Mewiej Łasze, nie będą nas długo cieszyć. Bo już są tacy, którym foki przeszkadzają. Miejscowi poławiacze ryb, którzy m.in. stawiają nielegalne sieci w poprzek Wisły, wpadającej do morza i wokół Łachy, która jest przecież rezerwatem, skarżą się, że foki się wycwaniły i wyjadają im lepsze ryby. I pytają się złowrogo, co zrobić z tymi fokami.