czwartek, 10 lutego 2011

Strażnik łowiecki może wszystko

Przeglądając obowiązujące w Polsce prawo łowieckie, zaintrygował mnie fragment przepisów regulujących uprawnienia Straży Łowieckiej. Biorąc pod uwagę moje doświadczenia z tą "służbą", włos mi się na głowie zjeżył.

To było jeszcze w latach 90. Wędrowałem sobie przez las w pobliżu granic, wówczas Narwiańskiego Parku Krajobrazowego i spotkałem słaniającego się na nogach jegomościa, z dubeltówką niedbale zwisającą mu na ramieniu. Na mój widok przystanął, podszedł z wymierzoną bronią, i zażądał dokumentów. Zapytałem, czy ma do tego uprawnienia. On potwierdził, że jest strażnikiem łowieckim i mi pokaże. Co mi pan pokaże - pytałem dalej. Ja jestem strażnik łowiecki z Gzik Borowskich i ja tutaj jestem władza. Odpowiedziałem mu, że jest nietrzeźwy i nie będziemy rozmawiać. On powiedział, że nie mogę chodzić po lesie. Zapytałem dlaczego. Wtedy upadł razem z dubeltówką na leśną drogę i przeklinając próbował się podnieść.

Przytaczam tę historię, bo w naszym radosnym prawodawstwie, znajdują się następujące zapisy, dotyczące prawa łowieckiego:

Art. 39.
2. Strażnicy Państwowej Straży Łowieckiej przy wykonywaniu zadań określonych w ust. 1 mają prawo do:
1)  legitymowania osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa lub wykroczenia w celu ustalenia ich tożsamości, 
2)  nakładania i ściągania grzywien w drodze mandatu karnego za wykroczenia popełniane na terenach obwodów łowieckich w zakresie szkodnictwa łowieckiego, 
3)  zatrzymywania i dokonywania kontroli środków transportu w obwodach łowieckich oraz w ich bezpośrednim sąsiedztwie, w celu sprawdzenia ich ładunku oraz przeglądania zawartości bagaży, w razie zaistnienia uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa lub wykroczenia, 
4)  przeszukania osób, pomieszczeń i innych miejsc w przypadkach uzasadnionego podejrzenia o popełnienie przestępstwa lub wykroczenia na zasadach określonych w Kodeksie postępowania karnego, 

Prawo pozwala zatem na daleko idącą kontrolę każdego, kto będzie miał nieszczęście znaleźć się np. w rejonie patrolowanym przez strażnika łowieckiego. Ale poczytajmy dalej. Strażnik może:

3.  Strażnik Państwowej Straży Łowieckiej może, wobec osób uniemożliwiających wykonywanie przez niego czynności określonych w ustawie, stosować środki przymusu bezpośredniego w postaci:
1)  siły fizycznej, 
2)  chemicznych środków obezwładniających w postaci miotacza gazu obezwładniającego, 
3)  pałki wielofunkcyjnej, 
4)  kajdanek, 
5)  pocisków niepenetracyjnych.

Ale to jeszcze nic:

4.  Zastosowanie przez strażnika Państwowej Straży Łowieckiej środków przymusu bezpośredniego, o których mowa w ust. 3, powinno odpowiadać potrzebom wynikającym z istniejącej sytuacji i zmierzać do podporządkowania się osoby wydanym poleceniom.

A teraz najlepszy fragment, bo teoretycznie strażnik może do nas strzelić, jeżeli wyda mu się, że chcemy mu odebrać broń. Np. pijany strażnik, którego spotkałem mógł mieć alkoholową wizję, że próbuję mu odebrać broń. Tutaj ustawa mówi wyraźnie:

5. Jeżeli zastosowanie środków przymusu bezpośredniego, o których mowa w ust. 3, okazało się niewystarczające lub ich użycie ze względu na okoliczności danego zdarzenia nie jest możliwe, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej ma prawo użycia broni palnej w następujących przypadkach:
1)    w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na życie własne lub innej osoby, 
2)    przeciwko osobie, która usiłuje bezprawnie, przemocą odebrać broń palną strażnikowi lub innej osobie uprawnionej do posiadania broni palnej, 
3)    przeciwko osobie niepodporządkowującej się wezwaniu do natychmiastowego porzucenia broni lub innego niebezpiecznego narzędzia, którego użycie zagrozić może życiu lub zdrowiu strażnika albo innej osobie. 

I wcale nie odetchnąłem z ulgą, kiedy przeczytałem, że:

6. Użycie broni palnej powinno następować w sposób wyrządzający najmniejszą szkodę osobie, przeciwko której użyto broni i nie może zmierzać do pozbawienia jej życia, a także narazić na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia innych osób. 

Nie wierzę w to, że strażnik, zwłaszcza agresywny i pod wpływem alkoholu, co nie jest rzadkością, jak wskazuje praktyka zakrapianych wódą polowań, był w stanie wyrządzić jak najmniejszą szkodę. Teoretycznie zastrzeli, potem wytrzeźwieje i wreszcie powoła się na odpowiedni artykuł. Nie wiem, dlaczego takie prawo obowiązuje w naszym kraju. I dlaczego jest takie przyzwolenie.

2 komentarze:

  1. Osobnik, którego spotkałeś raczej nie był funkcjonariuszem Państwowej Straży Łowieckiej, której uprawnienia zacytowałeś tylko, tak jak się przedstawił, strażnikiem łowieckim, który ma zdecydowanie mniejsze uprawnienia.
    Swoją drogą, to za sam fakt, że chodził pijany z bronią kwalifikował się do zatrzymania przez policję i odpowiadania za wykroczenie. A za to, że celował do Ciebie z broni, można szukać kwalifikacji w Kodeksie karnym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, nie był z PSŁ, ale to właśnie mnie najbardziej niepokoi, że do takich incydentów dochodzi...

    OdpowiedzUsuń