piątek, 11 lutego 2011

Nie tylko te "złe" lisy

Ministerstwo Środowiska rozważa wprowadzenie zakazu polowań na zające szaraki. Ten sympatyczny zwierzak zniknął z naszych łąk i pól. Jeszcze dwadzieścia lat temu, szczególnie wiosną, obserwowałem zajęcze zaloty, nazywane parkotami. Samce rywalizują wtedy o względy samic, tocząc potyczki z pozostałymi kandydatami do zostania "ojcem". Widowisko nie ma sobie równych w świecie polskiej przyrody. Niestety teraz zające mają się bardzo źle. W miejscach, gdzie dawniej je widywałem, wita mnie dziś pustka.

Podobno tak źle jeszcze nie było. Liczba zajęcy spadła z ponad miliona - dane z lat 90. - do 500 tysięcy. Za taki stan rzeczy naukowcy oskarżają rolnictwo wielkoobszarowe oraz drapieżniki, w tym lisy, jenoty, borsuki czy ptaki drapieżne. I ministerstwo i naukowcy w oficjalnym komunikacie milczą jednak o myśliwych. Chyba nie ulega wątpliwości, że polowania pomogły w zagładzie zajęcy. Czy uda nam się uratować zająca? Mam nadzieję, że tak. Tylko jeśli wprowadzą zakaz, niech już tego zakazu nie odwieszają, bo znowu "wielcy łowczy" tego kraju pozbawią nas zająca. A polski krajobraz bez szaraka będzie bardzo szary.

W Polsce występują dwa gatunki zajęcy, zając szarak, Lepus europaeus, i to on ma problemy.




Obok niego, znacznie rzadziej, możemy spotkać zająca bielaka, Lepus timidus, zmieniającego okresowo ubarwienie, który występuje w północno-wschodniej części Polski i jest w naszym kraju gatunkiem chronionym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz