wtorek, 8 lutego 2011

Rower zimą? Ależ tak!

Rower zimą? Ależ oczywiście. To scenariusz możliwy do zrealizowania. Poza naprawdę katastrofalnymi warunkami, możemy bez obaw ruszać na rowerowe ścieżki, nawet jeśli nie są odśnieżone. Przyjemnie jeździ się po świeżym, puszystym śniegu, a przejażdżka po utwardzonych, zmrożonych i śnieżnych łbach, jest również przyjemna, i lepsza niż godziny spędzone w zamkniętych klubach typu fitness.

Warto jednak pamiętać o dobrej przyczepności przedniej opony i obniżeniu siodełka, co może obniża komfort jazdy, ale na pewno pomaga w sytuacji poślizgu, zachować równowagę. Dobierzmy też taki rower, którego konstrukcja nie zostanie zniszczona przez sól obficie sypaną przez służby zajmujące się odśnieżaniem ulic. Przydaje się też kominiarka, i oczywiście dobry kask, niezmiennie, przez cały rok.

Tegoroczny - dotychczas - sezon zimowy, poza okresem wirusowej infekcji, mogę uznać za udany. Czy mróz czy śnieg, było przyjemnie i codzienne pokonanie ponad 20 kilometrów sprawiało frajdę. Ale, ale... Podobno znowu ma padać śnieg, więc jeszcze nie mówię finalnego HOP, bo do wiosny wciąż brakuje nam trochę czasu.

Jedynym niemiłym akcentem jeżdżenia, jest brak wystarczającej infrastruktury dla rowerzystów, agresja kierowców, czy też może lepiej, swoisty rodzaj znieczulenia na rowerzystę na drodze. Dlatego jeśli tylko mogę, wybieram chodnik, i nie rozumiem prawa, które skazuje rowerzystów na kolizję samochodem, uznając poruszanie się chodnikiem za niezgodne z przepisami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz