wtorek, 24 maja 2011

Cyklon wyruszył pierwszy!

Osiem fok szarych zostało wypuszczonych wczoraj do Bałtyku. Cztery z nich były potomstwem Bubasa. Trzy przyjechały z warszawskiego ZOO. Ósma została znaleziona w stoczni w Gdyni. Teraz rozpoczęły nowe, samodzielne życie.

Natura fok nie rozpieszcza. Przez trzy tygodnie po narodzinach przebywają pod opieką matki, która karmi je niezwykle pożywnym i tłustym mlekiem. Szczenięta przybierają na wadze, zaś samica błyskawicznie zrzuca kilogramy. Po okresie karmienia, foka zostawia swoje potomstwo i rusza w dalszą wędrówkę. Szczenię zostaje w miejscu swoich narodzin, dopóki nie poczuje głodu i wiedzione instynktem nie wyruszy do morza w poszukiwaniu pokarmu.

Te kilka zwierzaków, w chwili wypuszczania, po raz pierwszy, chyba, że urodziły się w naturze, widzą morze. Bywało już tak, że zamiast wody uciekały w stronę wydmy. Zdarza się również, że siedzą tuż przy brzegu i do morza wcale się nie spieszą. W tym roku było inaczej. Przykład dał Cyklon, wychowanek warszawskiego ZOO, który chociaż najmniejszy z całej ósemki, okazał się najbardziej zdecydowanym "fokiem". Ruszył przed siebie nie oglądając się na inne foki - imię Cyklon wymusza pewne zachowania. Pozostałe foki dłużej podejmowały ostateczną decyzję. Certa i Cekin, to pozostałe dwie foki z Warszawy, oraz potomstwo Bubasa, Knop, Koga, Kil i Klif, ociągały się z wyborem nowej drogi życiowej. Natomiast Nautek poczuł zew natury, i dopiero po krótkiej chwili przypomniał sobie, skąd pochodzi. Nic na to nie wskazywało, bo w okresie przebywania w fokarium unikał kontaktu z wodą. Ale morska bryza przypomniała mu o tym, gdzie jest jego miejsce.

Dotychczas wypuszczane foki radziły sobie całkiem nieźle. Większość z nich przeżywała pierwsze miesiące. Przed nimi jednak szereg niebezpieczeństw. Przypadkowy przyłów, choroby i pasożyty, wreszcie oddziaływanie substancji chemicznych, które niestety wciąż trafiają do Bałtyku, i zostają w nim na wiele lat. Długotrwałe oddziaływanie tych chemikaliów może mieć, tak jak w przypadku człowieka, negatywny wpływ na system odpornościowy i rozrodczy foki.

Trzymam płetwy, przepraszam kciuki, za tegoroczne pokolenie fok, które właśnie wróciły do Bałtyku. Przydadzą się w naszym morzu, bo okazuje się, że liczba fok szarych znów spada, i dla Bałtyku, jest to obecnie około 20 tysięcy osobników, a nie, jak jeszcze niedawno szacowano, że 25 tysięcy. Dla porównania dodam, że jeszcze 100 lat temu było ich pięć razy więcej. Za gwałtowny spadek ich liczebności odpowiada człowiek. Homo sapiens, jako, że z definicji jest myślący, może pomyśleć teraz, jak nie dopuścić do kolejnego gwałtownego kurczenia się foczej populacji.

Poniedziałkowe wypuszczanie było wyjątkowe jeszcze z jednego powodu. Tego samego dnia, u ujścia Wisły pojawiło się w jednym miejscu 13 fok. Z kolei dalej na wschód zaobserwowano jeszcze jedną fokę. Zatem mieliśmy na polskim wybrzeżu, tego samego dnia aż 22 foki szare!

Może wkrótce foki będą częstszym gościem na naszym brzegu. W końcu jeszcze wiek temu było ich u polskich wybrzeży około 1000! Dziś w ciągu roku obserwowane są nadal rzadko.


PS. Każda z fok jest wyposażona w nadajnik. Zainteresowanych odsyłam na specjalną stronę, gdzie przez najbliższe pół roku można śledzić wędrówkę wypuszczonych fok www.wwf.pl/baza_ssaki/mapa/index.php. Polecam tę wirtualną obserwację!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz