niedziela, 10 kwietnia 2011

Skrzydlata Polska

Polska na poważnie zamierza wzbić się w powietrze. Wzbić z miejsc, gdzie mgieł wiele, łatwo wlecieć na ptaki, albo trzeba wyciąć las, w celu ułożenia pasa startowego. Do tego dochodzą pomysły władz samorządowych i wojewódzkich, które będą promować swój region w niebie. Jeszcze chwila, i usłyszymy o pomyśle budowy terminalu, przygotowanego do obsługi lotów okołoziemskich i kosmicznych.

Pomysł na podróże samolotem przełamał już konwencję groteski. Bo ten pomysł, o ile zostanie zrealizowany, grozi niebezpieczeństwem dla pasażerów, których będzie ładować się do samolotów lądujących bądź startujących w rejonach podwyższonego ryzyka. Modlin, położony w pobliżu miejsca, gdzie spotykają się duże rzeki, podobnie Tykocin, nad Narwią, ze szlakami migracji ptaków, wytyczonymi w tych rejonach. Z kolei na Warmii, w rejonie Olsztynka, miał powstać pas startowy, który oznaczałby wycięcie lasu.

Wszystkie te lotniska łączy jeden wspólny mianownik. Powstają w chybionych lokalizacjach, w oddaleniu od miejsc, gdzie mieszkają ewentualni pasażerowie, są forsowane na siłę, ku chwale gminy i województwa, spełniając zachcianki miejscowych kacyków i wymogi sprzedaży wyborcom wspaniałych pomysłów na rozwój ich małych ojczyzn. Jeśli się coś nie powiedzie, to wszystko będzie można zrzucić na zielonych, co protestują, i niweczą "wizjonerskie plany" regionalnych zarządów. A jak powstaną, to miejscowa społeczność, i tak nie będzie korzystać z tego lotniska, bo nie znajdzie się aż tylu chętnych do latania po świecie.

A decydenci, odpowiedzialni za rozwój powierzonych im terytoriów, mają w czterech literach fakty. To, że z Białegostoku wygodniej i szybciej do Warszawy czy Krakowa, można byłoby dojechać pociągiem, ale zamiast inwestowania w szybką kolej, oni wybudują lotnisko. Nie tylko ci z Białegostoku mają równie kuriozalne pomysły. Podkarpackie za 24 miliony złotych będzie promować Podkarpackie w niebie, na i w samolotach taniego przewoźnika Ryanair. Z tego co wiem, Ryanairem mieszkańcy podkarpackiego raczej wyjeżdżają, często w celu zmiany miejsca zamieszkania i pracy, ale innego zdania są urzędnicy. Z kolei 900 tysięcy złotych domagają się wykonawcy analiz, które zamówił marszałek województwa podlaskiego. Oczywiście ich ocena zrobiona za ponad półtora miliona złotych poszła do kosza, pieniądze jednak zostały na ich koncie. A teraz kiedy zleceniodawca mówi poprawcie, zleceniobiorca mówi, to znów mi zapłaćcie.

Ostatnio polski rząd uskarżał się, że nie ma pieniędzy na budowę dróg. I chce zabrać fundusze na budowę i modernizację kolei. Ale jak można przeczytać, są pieniądze na promocję w niebie. Podejrzewam, że takich pomysłów można będzie znaleźć więcej, a zbierając do jednego koszyka, znalazłyby się i pieniądze i na budowę dróg i na modernizację kolei.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz