wtorek, 12 kwietnia 2011

Pomnik drogowca

Jest w Polsce kilka takich miejsc, które mogą służyć za pomnik polskiego drogowca. Najlepiej zachowane ślady tego wiekopomnego monumentu znajdziemy na trasie niedokończonej olimpijki, która na fali przyjaźni, miała połączyć towarzyszy sportowców, pędzących na olimpiadę w Moskwie. Jednak nie wszyscy dostrzegają "talent" polskiego drogowca.

Najgorsi są przyrodnicy i ekolodzy. Bo przez nich trzeba chronić te ryby, rzeki, ptaki, lasy i bagna. Co więcej są też owady i inne, na przykład słynne minogi z Wisły. Wiadomo minóg nie ryba, więc po co nam minóg.

I co? I nijak drogi nie można wybudować. Drogowcy konsekwentnie wykorzystują motyw wroga autostrad, i niczym władza ludowa ostrzegają przed wrogami ludu. Za pośrednictwem mediów próbują ukazać złych zielonych bandytów, grabiących majątek skarbu państwa. Albo mówią o ekologach, którym płacą wrogie mocarstwa, za siedzenie nad Rospudą.

Nie inny w swojej wymowie jest tekst z dzisiejszej wyborczej. Autor tego artykułu postanowił zostać ostatnim sprawiedliwym, który stanie w obronie drogowców. A drogowcy zatarli ręce, i pożalili się na łamach dziennika, i zainspirowali powstanie mapy z ikonami ryby i ptaków, aby zobrazować skalę problemu.

Nikt nie dotyka jednak sedna problemu. To, że w Polsce nieudolnie buduje SIĘ. Skoro rząd nie potrafi zmodernizować kolejowej infrastruktury, to i z drogami nie będzie lepiej. A jak już są unijne fundusze, to buduje się na oślep albo na EURO 2012. Może to dlatego ostatnio mamy taki wysyp planowanych lotnisk, bo władze łapią się brzytwy, tym razem skrzydlatej.

Tymczasem z naszymi drogowcami i ich talentem do budowy autostrad jest tak, jak z drogowcami zaskoczonymi zimą. Ci drudzy też mają swój pomnik. Bałwana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz